- och Baśka, Baśka, byłaś, jesteś i zawsze już niepokorna zostaniesz, co?
- zostanę, taka jestem i taką zostanę, nic w sobie zmieniać nie będę.
- nie zmieniaj, nie zmieniaj, mi ta twoja niepokorność bardzo się podoba i nie tylko mi wiesz, ale kilku innym osobom też.
uśmiechnęła się tylko, westchnęła, głowę odchyliła i na chwilę zamyśliła. a ja, w tym jej zamyśleniu historię wam opowiem.
ta Baśka, normalnie właśnie ta, jak młoda była to o pracy w Warszawie marzyła, myślała o niej często i często jej tam szukała. a że szukała skrupulatnie, w branży tylko jednej i do tego jeszcze kilka lat przepracowanych miała, to wreszcie znalazła.
znalazła ją w dużym w korpie, w Polsce wtedy jeszcze niedużym, ale na świecie tak, jednym z największych. ucieszyła się, bardzo się ucieszyła, do Warszawy się od razu przeprowadziła i zaczęła…
i ta Baśka w tym dużym korpie to dopiero sobie start wyczarowała. normalnie start jak marzenie, normalnie start jak z amerykańskiego snu lub filmu. właściwą formę sam sobie czytelniczko, czytelniku wybierz.
no normalnie, nie uwierzycie mi, wiary nie dacie, że Baśka z ulicy, z ogłoszenia weszła i normalnie w pierwszym roku sprzedażowo ostro pozamiatała. najpierw grzeczna była, oj, bardzo grzeczna była. najpierw na kawę, herbatę się umawiała i wszystkich w firmie grzecznie pytała co powinna robić, by swoje “targety” zrobić. a później co? a później wiadomo, robiła, trochę coś tam od siebie dodawała, coś modyfikowała, ale przede wszystkim robiła. i tak się z partnerami dziewczyna narobiła, że po pierwszym roku sobie sprzedażowego oscara wyczarowała, to znaczy nagrodę dostała. no normalnie najlepsza była, a cieszyła się tym bardzo, ponieważ była pierwszą osobą, która taką nagrodę dostała, która tempem była, czyli przez agencje, a nie przez korp zatrudniona była.
tak się cieszyła, tak się tym cieszyła, że drugi rok jeszcze lepszy miała, można powiedzieć, że o niebo lepszy miała. znowu najlepsza była. wszyscy wkoło mówili, że oscar znowu do niej trafi, bo kategorii, kryteriów zarząd nie zmienił. a ona, jak to ona, nic nie mówiła. uśmiechała się tylko i w ciszy, w skupieniu na partnerach, swoje robiła, dzień po dniu, godzina po godzinie. ale mimo wszystko cieszyła się. do końca nie odpuściła, do końca to co zaplanowała, zrobiła. i kolejny rok zamknęła tak, że ho, ho, tylko brawa bić.
i w takim nastroju zadowolenia, ba powiem nawet poczucie dobrze wykonanej roboty, Baśka na event kończący rok przyjechała. spokojnie, pokornie czekała, niewiele mówiła, choć wokół niej, o niej inni wiele mówili. wreszcie doczekała się. na wieczór galowy fajnie się ubrała, w pierwszym rzędzie sobie usiadła i czekała.
i wiecie co?
i nie doczekała się, kurwa, oscara kto inny dostał, nie ona go dostała, tylko ten drugi dostał, co wynik drugi zrobił. nie pierwszy był pierwszy, tylko drugi był pierwszy, nie rozumiała, choć Miauczyńskiego rozumiała, bo on by się ucieszył. zawsze drugi był, a teraz z niewiadomych powodów pierwszym został. Baśka normalnie nie wytrzymała, wkurwiła się, wściekła się, wstała i powiedziała, że to po prostu niesprawiedliwe, że ona najlepszy wynik zrobiła, że ona najlepsza jest. na żadne wyjaśnienia nie czekała, po prostu wyszła. na wieczorną imprezę już nie przyszła, nie chciała, jej szefowa do niej przyszła i powiedziała, że zarząd zdecydował, że drugi raz tej samej nagrody tej samej osobie nie powinniśmy przyznać, bo to niemotywujące jest.
Baśka hardo głowę podniosła, odważnie swojej szefowej w oczy popatrzyła i powiedziała:
- kpisz sobie ze mnie, prawda?
szefowa coś tam próbowała powiedzieć, na co Baśka stanowczo odpowiedziała:
- dość, dość, niemotywujące to jest to co zrobiliście, a nie to jak ja się teraz zachowałam, zachowuje. mam to gdzieś. chwilę później wstała, spakowała się i do domu w nocy pojechała. wtedy jeszcze na nagrodach jej zależało i nagle w ciągu jednego wieczoru szybko przestało, w trzecim roku już się tak nie starała, wynik bardzo dobry zrobiła, ale taki jak należy, prawie w punkt, o 3 punkty target tylko przeskoczyła. na imprezę też nie przyjechała, zresztą na żadną imprezę już nie przyjechała, upokorzenia co jak co, ale nie znosi lub ono długo z naszych historii, wspomnień się znosi.
długo o tym „incydencie” wszyscy mówili, że im powiedziała, że się nie bała, ale jak się później okazało, to ocena była taka, że to Baśka jest niedojrzała, że jej zachowanie niedojrzałe było. a gówno prawda, przecież to nie ona niedojrzała była, tylko zarząd. długo się za nią tą historia ciągnęła.
6 lat później - jeden z ówczesnych członków zarządu jako szef działu, który rekrutację prowadził i decydował o zatrudnieniu - powiedział jej, że tamto wydarzenie pamięta i dlatego jej w zespole nie chcę.
Baśka głowę spokojnie podniosła, w oczy mu popatrzyła i cicho, choć bardzo dosadnie odpowiedziała:
- spierdalaj (w wersji soft: doprawdy?)
nic nie odpowiedział, siedział jak ciele, a ona jak Feniksica, piękna, wstała i po prostu wyszła.
dziś swoją firmę prowadzi i dużo się z tego wydarzenia nauczyła, na pewno czego robić nie wolno.
a wy jak myślicie za kim ta historia się ciągnie: za nią czy za nim.
Comments