top of page

różnice i łączniki, które rozdzielają i łączą, kierują ku i przeciw sobie.

Na okładce książki Agnieszki Jelonek "Trzeba być cicho widnieje" posmutniała, młoda, szczupła kobieta, którą kojarzę z Audrey Tautou w Amelii. Zupełnie mimowolnie łączę te książkę z filmem w spójny rdzeń, gdzie na piedestale okazuje się być nie tyle inność, co paradoksalnie zwykłość. W przypadku książki Jelonek, bohaterka, w wyniku ilości doświadczeń postanawia milczeć, a w przypadku Amelii, bohaterka milczy, by fantazjować w nim o swoich decyzjach, jednocześnie przemycać je do życia tych, którymi jawnie się interesuje. Obojgiem kieruje stara dobra miłość, stara dobra chęć bycia gdzieś, z kimś, bliżej lub dalej. Chęć zrozumienia i odrzucenia jednocześnie, która biorąc pod uwagę złożoność i kalejdoskop doświadczeń, okazuje się być szerokim asfaltem, po którym nasze pragnienia jak ford mustang, suną w stronę różowego kalifornijskiego zachodu Słońca.

Zastanawiamy się często nad tym czego nam brak, w nas samych albo nam samym. Myślimy nad zadaniami, działaniami, konsekwencjami, próbując znaleźć drogę do swojego środka. Rzadko jednak – w moim odczuciu - pochylamy się nad różnicami, które nas spajają. Różnicami, które nami kierują, a wręcz mogą okazać się rdzeniem. Pytanie jednak brzmi, czy wynikają one z natury, czy ludzkich doświadczeń? Czy jest to dzieło przypadku, nauki, przyrody, genetyki, psychologii, czy filozofii? Paradoksalnie mówimy, że przeciwieństwa się przyciągają, mimo że daleko nie trzeba szukać wśród opluwających się piwem słuchaczy, którzy wymachują palcem i oznajmiają, że to kłamstwo. Skrajne poglądy, w mało skrajnym wątku. Jesteśmy różni, tak jak różne są pory roku, buty na lato i zimę, a mimo to, dla poczucia balansu należy mieć schowane w klaserze różne znaczki spod różnych znaków. Zróżnicowanie, przeciwieństwa i podobieństwa omawiane są na ogół w kontekście relacji czy związków – myślę jednak, że my sami, jako jednostka, mamy w sobie oblicza, która wymagają alchemicznej precyzji, by zbalansować potencjał eksplozji lub śpiączki. Długa droga do pozornie prostych spraw.

Gatunek ludzki wykazuje się nadzwyczaj niską cierpliwością co do swoich niedokręconych śrub, jednocześnie szczycąc się byciem robionym ręcznie, bez masowej produkcji. Z jednej strony chcemy podkreślać unikatowość, jednocześnie oczekując, że gdy kamień toczony pod górę okaże się zbyt ciężki, lub góra zbyt wysoka, będziemy mieli możliwość skorzystać z dobrodziejstw mas. Uprosić i skrócić. Ciężko znaleźć środek na cienkim sznurze rozwieszonym w chmurach, w samym środku mgły, bo niestety dojście do balansu wiąże się z próbą zaufania, że we mgle i za nią cokolwiek na nas czeka. Zaufanie, nadzieja i wiara. W zależności od wierzeń, ich braku czy założeń, słowa te będą miały zgoła inna definicję. Środek – środek wciąż mają ten sam. Środkiem jest pewien wyglądający na naturalny, brak zrozumienia dla konsekwencji jakie niesie za sobą różnica między lepszym, a gorszym czasem. Piękne domy też trzeba konserwować.

Selektywnie, jednostkowo, w grupie i relacjach, czy przyjacielskich, czy partnerskich, podobnie jawi się pewien dysonans. Konkurencja gatunkowa, która, mimo że usłana miłością, wciąż pozwala nosem wyczuć rywalizację i szukanie piedestału. Z drugiej strony mamy bezwarunkową miłość, która nie chce nic w zamian. W tej miłości mamy też dużo żalu, bo niestety każdy rachunek, którego bilans jest nierówny, będzie szukał swojego ujścia w gniewie, rozpaczy, tęsknocie, złości, miłości, rozczarowaniu, radości. Czy jest szansa i możliwość i potrzeba równych rachunków? Zostawię wam do przemyślenia. Wiem na pewno, że kiedy słyszymy słowo ‘rachunek’, a już na pewno ‘bilans’ jawi się na twarzy złość i rozczarowanie, jako że przecież nikt nic w zamian nie chce i powinien nie chcieć. Czy na pewno? Czy na pewno nierówne rachunki, które mogą być i zakończeniem relacji i wbiciem przysłowiowego noża, i odejściem, i zostaniem, ale na czyichś warunkach, i konkurencja, i uległość – czy na pewno te wszystkie rzeczy nie są nierównym rachunkiem? Zostawmy to jako wątek otwarty. Kolejno, czy relacje, gdzie pojawia się przysłowiowa woda i ogień są sobie przeciwstawne? Czy musimy działać w paradoksie konkurencji? Czy uległość nie jest konkurencją lub balansem? Czy przewaga jest zła, czy dobra? Czy przewaga powinna istnieć? Czy istnieje wolność? Czy istnieje wolny człowiek? Czy istnieje wolny człowiek w wolnym świecie? Czy umiemy być wolni?

Ludzie są postaciami prostymi i wspaniale złożonymi, których zachowania i reakcje zgłębia wiele dziedzin, które to z kolei są opanowane przez innych ludzi, którzy wydają swoje osądy. Brzmi jak paradoksalna symbioza paradoksu. Przychodzi mi tu na myśl kilka cytatów Jokera, granego to przez wspaniałego Heatha Ledgera, czy J. Phoenixa, kiedy mówił: „przestaliśmy szukać potworów pod łóżkami, kiedy zrozumieliśmy, że one są w nas, czy szalony jest ten kto nie umie kierować sobą, a chce kierować masy”. Może tu tkwi człowieczy żart i odpowiedź jednocześnie. Może tu, w swojej własnej niezgodzie, ukrywa się prostota i balans naszego gatunku. A może się zgadzamy? Z całym chaosem, działaniem, wolnością i jej brakiem jednocześnie.


Dlaczego tak dużo o paradoksach?

W dzisiejszym tekście zaproponować chciałam Wam płytę Early Piano Music, Ketila Bjornstada, gdzie usłyszeć możecie dwa muzyczne komplety, z których część pierwsza to 21 preludiów, a druga to 8 głównych serii pianin nazwanych Pianology.

Wątki poruszone w tekście na pozór mogą nie łączyć się z albumem i jego narracją, niemniej Preludia Bjornstaga ujęte zostały jako warstwa muzyczna do filmu Samotność w sieci, na podstawie książki Jerzego Wiśniewskiego, w reżyserii Witolda Adamka, która opowiada o pisanej miłości zrodzonej z indywidualnych przeżyć, które to z kolei połączyły dwójkę nieznajomych w prostej, momentami wręcz przesłodzonej rozmowie pisanej, która to przełożyła się na fizyczną relacje gdy dwójką spotkała się w Paryżu. Historia lekko kiczowa, odrobinę przesadzona, wręcz męcząca w swojej utopijnej wizji romantyzmu, minimalistycznej estetyki usytuowanej we współczesnej Warszawie, gdy wedle obrazu na filmie, świat jest piękny i najgorszej swojej wersji odrobinę jedynie eklektyczny. Odsuwając na bok wszystko powyższe, jest to historia o dwójce ludzi, którzy się szukają. Po prostu i zwyczajnie jak A i B. Utwory z płyty Early Piano Music wzbogaciły potencjalny minimalizm filmu o uwrażliwienie w dostojny, wyszukany, ale nieagresywny sposób.

Ketil Bjorstag w swoich kompozycjach jest zawsze wyczuwalny jako pewna nuta delikatności, która niesie za sobą woń estetyki, a jednocześnie nawiązują do skandynawskiego chłodu. Łączy w sobie lekkość i ciężar, daje i pomaga odbiorcy dać się poprowadzić przez delikatną noc, która płynnie przechodzi w mgliste i duszniejsze przeciągnięcia lub szybko ucinane brzmienia klawiszy. Utwory, mimo że mają w sobie wyczuwalne i silne brzmienie autora, które dla wprawionego ucha wybrzmi oczywiście, stały się pewnym wzorem i ukierunkowaniem dla innych pianistów. Leszek Możdżer. Który to wspólnie z Larsem Danielssonem tworzą dzieła z użyciem fortepianu i kontrabasu, również dają się poznać jako zimne i ciężkie uderzenia, a jednocześnie znamy utwory takie jak Asta, gdzie wprowadzany fortepianem, poprzez wiolonczelę, kieruje się wprost do Zahara Fresco, który nadaje utworowi o wiele bardziej baśniowego brzmienia. Wiele z takich kierunków wytyczył Bjorstag że swoimi płynnymi kompozycjami.

Stąd też, jak widać różnice i łączniki okazują się być tym samym. Rozdzielają i łączą. Kierują ku i przeciw sobie. Ostatecznie ciężko jest zrozumieć, że wspólne i osobne drogi wciąż są dobra drogą. W zasadzie znów zatoczę koło do cytatu Heatha Ledgera, który rozbawiony zarzutem Bruce’a Wayne’a jakby miał być on jego ofiarą, odpowiedział „Nie chce Cię zabić (...) Ty mnie uzupełniasz’’.

Proste w zasadzie wyjaśnienie prostoty wątku relacji ludzkich. Zabawne jedynie, że trzeba lub należy tańczyć nad przepaścią, by innymi słowami ujmować fakty, z których sami nie zdajemy sobie sprawy. Bo czym innym niż uzupełnieniem jest chociażby ciągła kłótnia, która wraca do początku, by znów do niej doprowadzić?


Teoretycznie boli więc po co?

Ano po to. Uzupełnienia.


Ola Gwiazda - autorka naszego cyklu - algorytmia rekomenduje, by posłuchać.


rekomendowana płyta: Early Piano Ketil Bjornstad

nasza playlisty




13 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page