list do Profesera numer 5
Drogi Profesorze,
Nareszcie wiosna. Na razie astronomiczna, ale lada chwila, taka za oknem. Z pachnąca mokrą ziemią, która wystrzeli wszystkimi odcieniami zieleni. Jeszcze chwilka.
Tymczasem, dziś może nieco nietypowo, bo i krócej oraz bez ozdobnych wstępów przejdę do opisu pewnej obserwacji, która jest udziałem mojego zawodowego życia.
Przez różne przypadki i dowolne formy odmieniane są słowa, które sprawiają wrażenie ważnych. A precyzyjniej mówiąc, mają sprawiać wrażenie ważnych. Prawdopodobnie taki jest zamysł autorów, choć to już tylko moje przypuszczenie.
Królują przymiotniki. Mamy więc prawdziwych liderów, autentycznych liderów, mamy zaangażowe zespoły, ale mamy również mocno zaangażowane zespoły, albo…głęboko zaangażowane zespoły oparte o wartości.
Zdaje się, że zwykłe rzeczy straciły w takim świecie na wartości, nomen omen.
Większość stanów, które osiąga człowiek opisywane są na wyżynach skali. Teraz nie wystarczy, że człowiek coś lubi lub już nieco mocniej, że ma pasję. Pasję, to może mieć, za przeproszeniem konduktor z Wadowic, lub monter z Radomska. Tu gdzie bywam, słyszę o prawdziwej pasji, o autentycznej pasji, o pasji angażującej, no i oczywiście o mega pasji. Bo teraz sporo rzeczy jest mega. Swoją drogą dawno nie było upgrade’u. Czy nie powinno być już tera pasji?
Nie jestem pewien, czy Profesor wie, ale obecnie praca w ogóle stała się teraz głęboka. Stan, który domyślam się dla Profesora jest nieobcy, a wręcz naturalny, czyli rzeczy nazywając opisowo - siedzi Profesor przez dłuższy czas i jest skupiony na jednej wykonywanej czynności. To taka czynność, że człowiek w swej skrupulatności przeznacza na jedną aktywność nieprzerwaną swą uwagę nazywa się dziś…ta dam…pracą głęboką.
No czary! Da Profesor wiarę? Oj głęboko to praca. Zaangażowana. Twórcza i kreatywna. Głębia, że dna nie widać. Echa nie słychać. No głęboka i już.
Rzecz ma się rozumieć, precz pracy płytkiej. Głęboka i basta. Autentyczna głęboka praca wykonywana z mega pasją. No idzie zwymiotować. I jeszcze te pytania. Znaczące. A jakże.
Co jest Twoją autentyczną pasją?
Jakie są Twoje prawdziwe emocje?
Kim jest lider zaangażowany?
Czy crème de la crème: Why? Stop with Why. O pardon! Start with Why.
Wielkie pytanie, wielką literą. Wielkie halo o wielkie nic. Pytanie od którego “trzeba” zacząć każdy głęboko autentyczny ruch na swojej zawodowej ścieżce. Zaczynasz biznes. Start with why. Zaczynasz projekt. Start with Why. I bądź autentyczny.
Przychodzi mi w takich sytuacjach porównanie do pewnego zabawnego pojęcia, które ukuł filozof Daniel Denet. Mówił on mianowicie o głębostkach (lub głębotach), czyli takich sformułowaniach, które operują na dwóch warstwach. Jedna, to warstwa sprawiająca wrażenie, namysłu, refleksji. Druga to banał, oczywistość, nieweryfikowalna “prawda”.
Przykłady: “Miłość to tylko słowo”, “Prawda o naszym autentycznym ja, jest głęboko w nas”. „Rzeczy są, jakimi są”. I tak dalej.
Dlaczego przytaczam Deneta? Bo przypuszczam, że powody tej językowo żelkowej maskarady, leżą w podobnych rejestrach. Leżą tuż obok, przepotężnej chęci nadania sensu, wartości i odrębności własnego życia. Szczególnie życia zawodowego, które dla wielu z nas, chcąc nie chcąc, jest ważną osią samoidentyfikacji. Przyjemnie i kojąco jest myśleć o sobie jako zanurzonym w głębokiej pasji autentycznym liderze lub marzyć o takim supermenie lub superwomen, która przewodzi zespołem do którego należymy. Przyjemnie jest mieć poczucie, że pracuje się w organizacji, która wie po co Why, wie o misji i wizji. I robi to autentycznie z pasją. A że bywa to przesłodzona halucynacja?
Cóż, cukier zawsze można ograniczać.
Także, drogi Profesorze dziś nieco krócej, ale głębiej, co nie? Żarcik, żarcik.
Chciałem być autentyczny. No nie! Znowu! Nie mogę się odkleić od tego paskudztwa. Lepkie to jakieś.
Także kończę. Pozdrawiam serdecznie. I biegnę na odtrutkę.
22.03.2023
Comments