top of page

o ojcu i synu, krótka dykteryjka

warszawa. znowu warszawa. kocham to miasto. och przestań - skarciłem sam siebie. co to lista oldschool'owych szlagierów. dobra zaczynam raz jeszcze. miasto. miasto Warszawa…godzina 18.30. było zimno, ciemno i późno było. bardzo późno, bo to listopad był, a wiadomo, że w listopadzie to zawsze jest bardzo późno i ciemno. do domu się śpieszyłem.

na karowej w taksówkę wsiadłem. po spotkaniu i szybkim spacerze. ręce - pamiętam - zatarłem i cicho do siebie, pod nosem powiedziałem: ale zimno.

- zimno? – zapytał kierowca. głos miał przyjemny. oczy podniosłem. w jego oczy spojrzałem i spokojnie powiedziałem:

- trochę.

- och, to dobrze, że teraz wychodzić nie muszę.

- ja na razie też.

ruszyliśmy i po chwili kierowca do wątku pogody wrócił:

- wie pan, wczoraj małżeństwo z tanzani wiozłem.

- z tanzani?

- tak, na kontrakt 3-letni do warszawy przyjechali i w ciągu krótkiej podróży wciąż mi jedno pytanie zadawali:

- proszę pana jak tu żyć, zimno bardzo? kilku wskazówek im udzieliłem, bo wie pan ja to bardziej zimny jestem niż ciepły.

- bardziej zimny?

- znaczy się, bardziej zimne klimaty lubię. bardziej ciemne klimaty lubię.

- a wie pan to mamy podobnie.

- o to się cieszę. wie pan, że ja od dwóch lat zakochany jestem?

- zakochany pan jest?

zaśmiał i powiedział:

- tak, tak w zimnej kobiecie się zakochałem. w norwegii się bezgranicznie zakochałem.

- o naprawdę - zdziwiony odpowiedziałem, ciekawie się robi, bo mnie też w skandynawskie strony ciągnie.

- a co pan robi, jak mogę zapytać?

szybko odpowiedziałem i o to samo zapytałem.

- ja, wie pan, tak naprawdę to odpoczywam.

- odpoczywa pan?

- tak w taksówce od pracy odpoczywam i na syna czekam.

- odpoczywa pan i na syna czeka?

- tak od roku odpoczywam i na jego wolne z Ojcem Chwilę czekam.

- od czego pan odpoczywa?

- od pracy w dużej korporacji odpoczywam.

- urlop pan ma?

- tak fajnie się zachowali, dłuższy urlop mi mi dali, wie pan taki dla zasłużonych. sam nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić powinienem.

- cieszyć się jak dali i co na syna pan czeka?

- tak, jak wróci to razem do norwegii wyjeżdżamy. w taki sposób czas ze sobą spędzamy.

- rodzinne wyjazdy?

- ja z synem tylko. wcześniej czasu dla niego nie miałem. non-stop pracowałem.

- razem czas spędzacie?

- tak, wszystko razem robimy. kolacje sobie łowimy i gadamy. poznaję go. czasu na to wcześniej nie miałem. czas mu swój, jemu należny oddaje.

- czuję, że dobrze Wam, za formę wprost przepraszam?

- nie szkodzi, dobrze, bardzo dobrze.

- czyli na syna pan w taksówce czeka?

- tak, można tak powiedzieć. niedługo już mi się urlop kończy. jeszcze tylko norwegia i islandia przed nami.

- o tak, islandia tak. tam podobno szepczą kamienie. czytał pan książkę szepty kamieni?

- nie, a warto?

- moim zdaniem tak, to islandia oczami polaków widziana. jak da mi pan swój adres, to blog icestory panu wyślę i adres hotelu djupavik. to miejsce dla was, dla ojca i syna.

- jak dla ojca i syna to poproszę.

- proszę bardzo. a urlop, kiedy się kończy?

- niedługo.

- i co do korporacji pan wraca?

- nie wiem, zastanawiam się. dużo się zmieniło. ja wiele rzeczy zmieniłem. nie chcę wracać, to już nie moje miejsce.

i dojechaliśmy na miejsce. ojcu dobrej podróży życzyłem. sam na zegarek spojrzałem:

20.30. do domu wszedłem. telefon wyłączyłem. dzieci przytuliłem i gdy rano się obudziłem, pomyślałem:

- obym ja nie musiał swoim dzieciom czasu oddawać.

do komputera na chwilę usiadłem i to co obiecałem panu wysłałem.

icestory IceStory


a później sam siebie, głośno zapytałem?

ciekawe, czy wróci?

a gdzie to już wiecie.

29 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page