top of page

- do brzegu, do brzegu. a ja nie chcę.

Lista 4 do Profesora, tym razem list o transferze wiedzy z jednej dziedziny do drugiej z ciekawym przykładem rekrutacyjnym.


Drogi Profesorze,

W pierwszym liście, tym po dłuższej przerwie, obiecałem Profesorowi, że zajmę się tematami zaległymi. Zaległymi, rzecz jasna, w naszej długoletniej już wymianie myśli, czy to przy pomocy listów, czy zwykłych rozmów. Jednym z takich tematów, które stały się, jak dla ryby woda, pewną oczywistością, o której w granice rzeczy nie rozmawialiśmy, jest hasło przewodnie mojej zawodowej aktywności, które z angielska brzmi: I do research transfer to bussines. Zatem Profesor pozwoli, że napiszę czym jest owy transfer from science….


Wezmę taki oto przykład z rozmowy rekrutacyjnej.

Transfer wiedzy może nastąpić z jednej dziedziny do drugiej. Przy czym, co istotne, dziedzina z której przychodzi wiedza, nie miała wyjściowego założenia o celowości badań ukierunkowanych na rozwiązanie praktycznego problemu.

Psychologia poznawcza od dekad zajmuje się badaniem ludzkiej pamięci. Ale co więcej, jak czytamy w podręczniku “Psychologii poznawczej”[1] “Wszystkie procesy poznawcze, od najprostszych, takich jak odbiór wrażeń, do najbardziej złożonych, jak rozwiązywanie problemów, zależą od pamięci, ale też na nią wpływają. Bez pamięci nie byłoby możliwe poznanie, dlatego wiele modeli umysłu to w gruncie rzeczy modele pamięci.”

Nie będę Profesora zanudzał typologiami, czy też może sposobami ujęcia (skatalogowania) rodzajów pamięci. Ani to moja specjalizacja, ani nie czuję się na siłach przekazywać komuś wiedzę, gdy męcząca i przez to dręczącą myśl wybrzmiewa “Wyhamuj, wyhamuj szalony! Przecież na kurs kolizyjny z górą lodową idziesz. Odeślij grzecznie, do literatury. Do specjalistów”. Powiem Profesorze, ja się tej myśli, co w głowie rozbrzmiewa, bez gadania podporządkowuję i dziękuję sam sobie poniekąd (bo jednak głos w mojej głowie był), że taki nawyk już z czasem sobie wyrobiłem, że nie muszę być najmądrzejszy. Choć żal.

Gdy widzę, jak wokół mnie inni szarpani tym motywem bycia alfą i omegą, brną z uporem maniaka na góry lodowe, to żal odchodzi. Pojawia się ulga i uśmiech.

Wracając do pamięci, żebym nomen omen, nie zapomniał i przykład obiecany wskazał, to wspomnę jedynie, że wyróżnia się dwa typy wiedzy deklaratywnej, odnoszące się do faktów i wydarzeń a odpowiadają one pamięci semantycznej i epizodycznej. Zatrzymam Profesora uwagę na pamięci epizodycznej, która dotyczy “[…] informacji o czasowo umiejscowionych epizodach i wydarzeniach oraz czasowo-przestrzennych relacjach między nimi […]”[2].


I teraz wkraczam z transferem.

Skoro praca człowieka, to między innymi ciąg zdarzeń, wykonywanych czynności, często powtarzanych, to wiedza o tym jak pracownik wykonuje dane aktywności jest “zapisana” właśnie w owych epizodach. Moja więc robota jako rekrutera, umocowanego w tę wiedzę, jest zbudowanie takiego rodzaju pytań do wywiadu ustrukturyzowanego, aby te doświadczenia pracownika z jego pamięci wydobyć. W jakim celu? No to już dla Profesora musi być oczywiste. Napomknę jedynie, że tak zwane pytania epizodyczne są pytaniami z kategorii pytań behawioralnych o wdzięcznym skrócie PBDI (ang. Patterned Behavior Description Interview).

I pomimo, że to list, i tylko mogę oczyma wyobraźni “zobaczyć” Profesora reakcję, to widzi mi się ona, jako “dość, dość, po co mi tyle szczegółów”. A widzi Profesor, zdaje się, że inaczej nie potrafię. Powiem więcej, ja nie chcę inaczej. Nie lubię tłumaczyć po łebkach, choć to, co napisałem powyżej to raczej preludium jest, przygrywka skromna, przed większą i bogatszą symfonią , która już niejedną pięciolinią fachowe księgi pokryła.

Nudzi mnie to i mierzi, to po łebkach stąpanie. Bo albo wkręcamy się na poważnie, albo pitu-pitu. Ja wiem, że Profesor daleki jest od pitu-pitu, ale wygląda na to, że to moja natura przewrażliwiona, tak zapobiegawczo przesadnie reaguje. Dość już się nasłuchałem w swoim, nie tylko zawodowym życiu, że do “brzegu trzeba płynąć” i takie tam. I ja wiem, że są sytuacje, gdzie zwięzłość na lini myśl - wypowiedź, jest wskazana, ale zaliczam je do wyjątków.

Lubię się zastanowić, pomyśleć, rozważyć, odpowiednie dać rzeczy słowo, wśród wrzasków “do brzegu, do brzegu!”. A co to jest, grupa ratowników WOPR-u? Kiedy ja właśnie nie chce do brzegu, mnie ku przestworzom ciągnie, piersią szeroką chce oddychać, głębię akwenu pod sobą odczuwać. A wrzask ponowny, “do brzegu, do brzegu”. A co to ja pływać nie potrafię. W myśl i zadumę się zanurzyć nie umiem? No pewnie, że umiem. I do brzegu też wrócić potrafię. Tylko w swoim tempie. Nie na akord pohukiwań.

Bo jak swoim tempem zanurzyć się mogę i powrócić nieśpiesznie, to bogatszy wracam. O wiedzę. O refleksję. O wnioski. I tak uposażony mogę transfer robić. I do research transfer to bussines.

Tak więc widzi Profesor, jak się sprawy na moim poletku, na styku psychologii i biznesu uprawia. Wiem, że u Profesora, w fizyce, te sprawy nieco inaczej się mają, choć pewnie nie jeden fizyk, nie raz też słyszał, jak go poganiacze z brzegu wołają.

Mam nadzieję, że udało mi się Profesorowi naświetlić temat transferu wiedzy w inne obszary ludzkiej działalności. Jak zwykle zresztą, ciekaw jestem Profesora pytań i spostrzeżeń.

Jako ciekawostkę dodam, aby zaktywizować Profesora aparat poznawczy, że za pewnym odkryciem psychologii opartym o badania szybkości rekacji stał niejaki John Voevodsky.

A dlaczego o nim wspominam? Zakładam, że dla Profesora to absolutnie nieznana postać, a codziennie widzi Profesor efekty jego pracy. Jakie? To już do samodzielnych poszukiwań.


Zdrówka życzę.


22.02.2023


[1] E.Nęcka, J.Orzechowski, B.Szymura, Sz.Wichary, Psychologia poznawcza, PWN, Warszawa 2020 [2] E.Tulving, W.Donaldson, Organization of memory, New York: Academic Press, 1972

37 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page